Przyznam bez bicia, że przepis na tę zupę podpatrzyłam w
jednym z programów kulinarnych (oryginalna receptura tutaj). Przyda się każdemu
– bo powiedzcie szczerze, czy nigdy nie zdarza wam się wrócić do domu głodnym
jak wilk, otworzyć lodówkę, i zobaczyć w niej jedynie... pustkę? No właśnie. A
składniki tej potrawy znajdą się w domowej spiżarni nawet w czasie największej
posuchy. W dodatku jej przygotowanie jest tak proste, że poradzi sobie z nią
każdy, absolutnie każdy kucharz. Mnie ta zupa zachwyciła – jest kremowa,
delikatna, ma lekko winny posmak. Podana z grzankami nasyci każdego
łakomczucha. Spróbujcie jej – chociażby z ciekawości. Naprawdę warto.