Wybrałam się do sklepu po pomidory i pietruszkę, a wróciłam
z naręczem dorodnych plantanów. Zdarza się i tak ;) Nie zdziwcie się, że kilka
kolejnych wpisów będzie poświęconych wyłącznie tym owocom ;).
Plantany to kuzyni bananów – trochę więksi i zawierający
większą ilość skrobi – przez co idealnie nadają się do gotowania i innego
przetwórstwa. Można gotować je, kiedy są jeszcze zielone i kiedy dojrzeją,
staną się żółte i plamiste. Zielone i żółte platany używa się do innych potraw,
ale ja używałam tylko zielonych, niedojrzałych.
Dziś najprostszy przysmak, który można przyrządzić z
plantanów. Smażone plasterki, czy też chipsy z plantanów można spotkać w wielu
miejscach Ameryki Łacińskiej – mi nieodzownie kojarzą się z wakacjami na Kubie.
Podawano mi je wszędzie – na wschodzie i zachodzie wyspy, w hotelach i tak
zwanych casas particulares, czyli pensjonatach prowadzonych przez zwykłych
ludzi. Zajadałam się nimi na obiad i kolację, i już chyba na zawsze pozostaną
moim pierwszym skojarzeniem, jeśli chodzi o kuchnię Ameryki Łacińskiej.
Składniki:
- plantan
- sól
- olej
- Plantany kroimy w cienkie plasterki – ja użyłam do tego obieraczki do warzyw i bardzo polecam tę metodę.
- Smażymy plantany na rozgrzanym oleju z obu stron – smażą się bardzo szybko więc uważajcie, aby ich nie przypalić.
- Odsączamy z tłuszczu na papierowym ręczniku i posypujemy solą.
Można przyprawiać smażone plantany według swojego uznania,
ale ja najbardziej lubię ich naturalny smak, dlatego mój przepis jest
najprostszy z możliwych i nie zawiera żadnych dodatków. Ale jeśli chcecie
eksperymentować możecie doprawić plasterki platanów cynamonem, pieprzem
cayenne, kminem rzymskim... czym tylko się odważycie :).
Spróbuj także:
Plantan a banan |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz